top of page

Wywiad z Brunonem Grigori

Witajcie Hawryłowicze! Dzięki uprzejmości mojego Szefa z Wydawnictwa IX otrzymałam całkiem pokaźny zbiór książek, w tym między innymi książkę Mistrza polemiki nad życiem i śmiercią - Brunona Grigorija. Dzięki jego uprzejmości i chęci rozmowy mogłam dowiedzieć się kilku ciekawych faktów w związku z tym kiedy i w jaki sposób powstał "Zły człowiek", jak trafił w szeregi IX oraz na temat jego twórczości i dalszego rozwoju. Zapraszam ;) 1. Pierwotna wersja książki ukazała się w postaci ebooka równo 10 lat temu. Czy dużo zmian

zostało w niej wprowadzone od tamtego czasu?

Ba, nawet już 12 lat temu dało się “Złego człowieka” przeczytać, co zrobili przeważnie moi krewni i znajomi, i znajomi znajomych. Merytorycznie niewiele się od tamtego czasu w “Złym człowieku” zmieniło – dobrze wiedziałem, jaką historię mam do opowiedzenia i w jakiej formie chcę ją podać – natomiast stylistycznie, gramatycznie, ortograficznie... owszem, trochę. Na lepsze, jak sądzę. Ponadto przez ten czas dopisałem wspomniane przez Panią dwa opowiadania (wręcz lubię myśleć o nich jako o nowelach!) – “Zaćmienie gwiazd” oraz “Dni trochę inne” – które uzupełniają, a nawet rozszerzają wątki “Złego

człowieka”.


2. Jakim cudem znalazłeś się w szeregach Wydawnictwa IX? Co możesz powiedzieć na temat współpracy z nimi?


Siłą rekomendacji się znalazłem. Marcin Przybyłek – autor świetnego “Gamedeka” czy wydanej właśnie przez Wydawnictwo IX “Symfonii życia” – który “Złego człowieka” przeczytał i polubił, stwierdził, że ktoś powinien tę moją powieść wydać jak należy (czyli nie tylko ebooki i self-publishing). I polecił ją Wydawnictwu IX – a dalej poszło już całkiem gładko i książka została ładnie wydana i w miękkiej, i twardej oprawie. A najbardziej zadowolony jestem ze współpracy z Katarzyną ”Ophelią” Koćmą, która

naprawdę kawał dobrej roboty wykonała przy korekcie i redakcji moich tekstów. Należało im się. Zresztą odnoszę wrażenie, że “Dziewiątka” zaczyna być znana z tego, że wyszukuje wartościowe teksty, po czym ładnie je wydaje.


3. Co było bodźcem do napisania tak wyjątkowej książki, która w swym przekazie nie jest zbyt łatwa, lecz trafia dogłębnie w serce czytelnika?


To dobre i niełatwe pytanie jest. Niełatwe jest między innymi dlatego, że nie da się na nie precyzyjnie odpowiedzieć, nie dotykając sedna opowieści (ono było głównym bodźcem!). Niemniej krążenie wokół tematu zacząłbym od przyznania się do mojego zainteresowania wątkami wspólnymi dla różnych religii, wierzeń, mitologii; ze szczególnym uwzględnieniem tych podań, które pojawiają się w regionach i społeczeństwach, które – według naszej dotychczasowej wiedzy – nie miały ze sobą styczności. Oczywiście są na ten temat teorie naukowe, wywodzące się z religioznawstwa, etnologii czy wręcz psychologii, mnie jednak najbardziej fascynował ich aspekt dramatyczny, romantyczny. A stąd już niedaleko było do zadania kluczowego pytania: co jeśli te postaci mitologiczne czy legendarne były

ludźmi z krwi i kości, którzy żyli, czuli, kochali i cierpieli oraz podejmowali się heroicznych czynów i popełniali brzemienne w skutki błędy? Co jeśli przynajmniej niektóre z tych postaci żyją nadal?


4. Rzucające na kolana są odesłania do Biblii, które wskazują na niesamowitą dojrzałość

emocjonalną autora. Skąd akurat taki pomysł na odniesienie do Księgi Ksiąg?


... a odniesienia do Biblii chrześcijan (czy wręcz skorzystanie z niej) stały się niejako naturalne – to jest religia, w której większość z nas została wychowana; czy tego chcemy czy nie, głoszona przez nią etyka, jest jedyną etyką, jaką większość z nas zna i stosuje (rzecz jasna mam na myśli tzw. cywilizację zachodnią, która się rozciąga mniej więcej od Kanady do Polski). To postaci biblijne są nam najbliższymi spośród konkurencyjnych wierzeń, wiele z nich znamy z imienia, znamy ich losy, połowa z nas do nich

się modli. Tym samym opowiedziana przeze mnie historia ma szansę być lepiej przyjęta i zrozumiana, bo w pewien sposób jest nam bliska i poruszająca już na wstępie. (Mnie porusza).


5. Wielu czytelników jest ciekawych, czy zamierzasz jeszcze coś stworzyć. Co Ty na to?

Ależ zamierzam. Niedawno domknąłem wszystkie wątki drugiej części “Złego człowieka” i rozpocząłem pracę nad konspektem, który... zapowiada się na jeszcze bardziej skomplikowany, niż ten do części pierwszej – tak że jej pisanie może trochę potrwać. Tytuł roboczy myślę, że mogę zdradzić: “Samael & Lilith”. Mam w planach również napisanie opowiadania osadzonego w innym uniwersum – zanim ta powieść będzie bliska ukończenia. Czasem zastanawiam się też nad rozwinięciem tej lżejszej wersji

świata, którą zaprezentowałem w “Zaćmieniu gwiazd”.


6. Jakie to jest uczucie, kiedy po 10 latach marazmu literackiego, znów zaczyna być o Tobie głośno?


Marazm to mocne słowo – choćby z powodu swojej pracy piszę nie tak rzadko, natomiast rzeczywiście na kontynuację choćby “Złego człowieka” mam znacznie mniej czasu, niż bym sobie tego życzył. Niemniej napisałem przez ten czas wspomniane dwie nowele czy humoreskę zatytułowaną “Pandemonium” – trochę o grach komputerowych a trochę o diabłach. Jeśli o “Złym człowieku” zaczyna być głośno, to fajnie – przy czym wydaje mi się, że myśli o sławie literackiej czy ewentualne parcie na szkło pozostawiłem za sobą wiele lat temu. To, na czym mi najbardziej zależy, to nowi czytelnicy, nowy odbiór, nowe przemyślenia, opinie i powody do dyskusji. Jestem ich zwyczajnie, po ludzku ciekaw.

Zresztą już samo wydanie “Złego człowieka” przez Wydawnictwo IX dało mi bodziec do podjęcia prac nad częścią drugą, która kiełkowała mi w głowie przez wszystkie te lata.


7. Jeśli miałbyś w dwóch zdaniach zaprezentować "Złego człowieka", to co napisałbyś o nim?


Przede wszystkim najchętniej bym to zrobił jednym zdaniem, ale wówczas “Złego człowieka” bym zdradził. Zatem w dwóch: 1) takie męskie rozmowy o życiu i o śmierci; 2) a spośród nich wyłania się opowieść o Szatanie. Albo: 1) to opowieść o naprawdę złym człowieku; 2) a większość z Was szczerze go polubi i będzie uważać za całkiem dobrego.


8. Czy człowiek z natury jest zły i zaczyna czynić dobro? Czy jest dobry i zło zaczyna nim

rządzić?


No, to jest pytanie na... prawie wszystko, co zostało napisane w dziejach ludzkości – takoż i ja nieraz sobie to pytanie zadałem i podstawowa odpowiedź jaką wyniosłem, to spostrzeżenie, jaką silną ludzie mają wiarę w to, że sami są dobrzy, a źli są inni. Dość banalne, przepraszam. Po lepszą odpowiedź trzeba by zajrzeć głębiej – choćby: co w ogóle stanowi naturę człowieka? Nasze ciała? Umysł? Duch? Świadomość...? Aby nadto się nie rozpisywać, pozwolę sobie wytoczyć najcięższą artylerię i zauważyć,

że z perspektywy największej znanej nam wartości we wszechświecie – życia – najbardziej złym jawi się zabijanie. Każde zabijanie – nawet komarów. A jednak potrafimy zabijanie wytłumaczyć oraz wyargumentować, dlaczego nie tylko nie jest złe, ale wręcz bywa pożyteczne i dobre. I pierwszy kamieniem nie rzucę, choćby dlatego, że wciąż jadam mięso. Jeśli byśmy szukali niewinności i tej dobroci z natury u dzieci – też jej tam nie znajdziemy. Nasze cherubinki wyrywają nogi pająkom, a i psa zdarzy się im kopnąć, zanim się im nie powie, nie uświadomi, że to jest złe, że dobro polega przede wszystkim na tym, żeby nie krzywdzić – nikogo. Jeśli zejdziemy nieco głębiej, do świadomości pojmowanej na sposób buddyjski, tam pojawia się opcja, że człowiek z natury jest dobry – haczyk polega

na tym, że tej natury, ani w ogóle ludzkiego ego na tym poziomie już nie ma. Skłaniam się więc do konkluzji, że (przynajmniej statystycznie, przynajmniej jak dotąd) człowiek jest zły i to bardzo. Budujące jest to, że potrafimy – przynajmniej w pewnym stopniu – dobro rozpoznać, a nawet chcieć je czynić. Mistrzu! Dziękuję Ci za rozmowę i osobiście nie mogę doczekać się kontynuacji "Złego człowieka", jednak po "Pandemonium" także sięgnę, bo zapowiada się wyśmienicie! Trzymam kciuki za dalszy rozwój i pamiętaj drogi autorze - drzwi mego domu są zawsze dla Ciebie otwarte. ;)


52 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page