Siemanko Hawryłowicze!
Oto jedna z moich pierwszych recenzji po bardzo długim niebycie i oczywiście wchodzimy z bardzo grubym tematem i autorem wielu twarzy. Mowa tutaj o książce wydawnictwa Fabryka Słów i autorze o wielu twarzach, czyli Michale Gołkowskim.
Czy to przypadek, że akurat wracam do literackiego świata za sprawą literatury Michała?
Po części tak, bo nie zastanawiałam się głębiej od której książki zacząć, ale Fabrykanci mi pomogli i nadesłali kolejne części "Areny Dłużników" i tym pięknym sposobem postanowiłam przeprosić mój stos hańby. Jednak rozmyślając głębiej 6 lat temu też zaczynałam swoje recenzje od literatury Gołkowskiego, ale wtedy pokochałam S.T.A.L.K.E.R.a i wszystko, co było z nim związane. Podsumowując - Michał jest źródłem wszelkich poczynań i tych dobrych, ale czasem i tych niegrzecznych ;)
"Świat się skończył, Ziemia spłonęła, wszyscy zginęli: w tym miejscu zaczyna się kontynuacja ostatecznego końca." - pamiętacie "Komornika", który był cyklem bardzo kontrowersyjnym, ale ukazujące słabe punkty nie tylko nas ludzi, ale także naszej religii i wiary? Jak nie to zachęcam do sięgnięcia po ten cykl. Jednak powróćmy do pierwszego tomu "Areny...". Znany nam z wcześniej wspomnianego cyklu główny bohater Ezekiel Siódmy - były Komornik, który po Apokalipsie zostaje Wszechmogącym i w Niebiańskim Pałacu stara się odbudować Ziemię. Jednak w życiu Zeka nie ma nic za darmo i na łatwiznę. W trakcie odtwarzania Świata nawiedza go pewien Jegomość, który za wszelką cenę stara się strącić Zeka z tronu niebiańskiego, ale też liczy, "żeby mu się noga podwinęła i ten głupi ryj rozwalił". Ale nasz główny bohater nie poddaje się jak pierwszy lepszy noobek. Postanawia ukryć klucz do Niebiańskiego Pałacu, stawia sobie za cel zebranie drużyny i stawienia czoła nowej Apokalipsie, jednak trafia w drugą część globu, gdzie czekają go całkiem odjechane wyzwania i stawienia czoła temu, co staje bezlitośnie na jego drodze. Jednak nie bez pardonu Zek nosi przy boku miecz, którym ucina łeb nawet najmniejszej sprawie. Chcesz wiedzieć, gdzie dotrze i co konkretnie go spotkało? To śmiało sięgaj po "Arenę Dłużników", która wręcz krzyczy do Ciebie, żebyś poświęcił jej chwilę! ;)
Cóż ja mogę powiedzieć na temat treści i samej pierwszej części "Areny Dłużników"? Jest na tyle magicznym dziełem, że trzeba po nie sięgnąć i się samemu przekonać. Michał trafia w punkt, bo pisze o poważnych rzeczach w bardzo żartobliwy i nie oszukujmy się, czasem nawet chamski sposób, ale niestety nastały takie czasy, że czytelnicy zamiast bardziej wymagający stali się tak samo leniwi jak ja i bardziej trafiają do nich proste rzeczy. Ale oczywiście proszę teraz nie krzyczeć, że Zoja zła i brzydka, bo wszystkich włożyła do jednego wora. Broń Boże! Twierdzę na przykładzie obserwacji swojego środowiska, które zamiast sięgnąć po książkę Gołkowskiego woli oglądać na Netflixie "Dziewczyny z Dubaju".
Jednak wracajmy do meritum - "Arena Dłużników" jest napisana w sposób prosty, w którym przekleństwa, inwektywy i obrazy największych świętości są na porządku dziennym. Jednak właśnie w ten sposób autor stara się trafić do każdego z nas i wskazać, mu, że nie wszystko to, co było nam pokazywane i mówione za dzieciaka, że jest cacy, w obecnej chwili nie jest do końca takie jak mogło się wydawać dawniej.
I tak samo jest z przygodami Zeka, które mogą być odczytywane przez niektórych jako głupota lub bezmyślność. Jednak nasz główny bohater jest niesamowicie rozgarnięty i pomimo swych ułomności ma głowę na karu i doskonale wie jak ma rozegrać wszystko. Jednak czy zawsze mu wychodzi to na dobre?
Po lekturze pierwszego tomu jestem zachwycona i właśnie skończyłam drugi i możecie niebawem spodziewać się kolejnej recenzji. A Was kochani Hawryłowicze zachęcam po sięgnięcie tej pozycji, a dla bardziej leniwych można odnaleźć świetnego audiobooka, który jest czytany przez wyjątkowego lektora <3
A teraz życzę Wam miłej niedzieli i szykujemy się na poniedziałkowe zmaganie z szarą rzeczywistością. Do zoba!
Comments