Siemanko Hawryłowicze!
Wczoraj zmogła mnie niemoc, ale dzisiaj już nadrabiam swoją niesubordynację i opisuję Wam kolejną książkę mojego zaprzyjaźnionego autora, który zawsze wspiera mnie dobrym słowem i ogólnie jest moim Wujkiem Dobra Rada ;)
Osobiście mam za sobą już lekturę jednej książki Antoniego za sobą i nie ukrywam, że porwała mnie w bardzo mocny sposób. "Mircyl" to taki gombrowiczowski szpital i ludzkie życie, bo przecież każdy ma gębę. Nie bez powodu piszę o tej książce w trakcie recenzji "Syreniaka", ale o tym później. Jeśli chcesz się zapoznać z pierwszą książką Antoniego to masz tutaj o podpowiedź --> https://www.taniaksiazka.pl/mircyl-czyli-zdrowa-komedia-szpitalna-antoni-baltus-p-1455278.html
To może zacznę od początku i o czym jest książka.... Opowiada ona kilka historii w pewnym sensie ze sobą powiązanych, ale zaczyna się w bardzo nietypowy sposób, bo niejaki Mirmił umiera i spotyka się z Aniołem i prowadzą sobie pogawędkę, i nagle pojawia się kolejny duch, jednak kim on jest dowiadujemy się z dalszej treści książki. Wokół tej postaci będzie się toczyła zagadka kryminalna i pani sąsiadka też będzie uwikłana w to i będzie testowanie wierności męża za pomocą przyjaciółki, a wiadomo jak przyjaciółka to prawie jak rodzina i zostaje wszystko między swoimi. Koniec końców książka kończy się dobrze, bo Mirmił prowadzony przez Anioła trafia do nieba. W skrócie zostaniesz porwany przez ogromną falę wydarzeń, niepewności i zabawnych momentów, które sprawią, że nie będziesz chciał się oderwać od książki. Jeśli marzy Ci się wrócić w marzeniach do warszawy i przeżyć nieszablonową przygodę to "Syreniak" jest dla Ciebie!
Co ja sądzę o książce?
Zastanawiacie się czemu nie tak jak we wszystkich książkach nie poruszałam konkretnie, co się dzieje po kolei. Musiałabym niestety w większości zdradzić fabułę, a nie o to na moim blogu chodzi, żeby pisać streszczenie, tylko, żeby Ciebie drogi czytelniku zaciekawić i porwać tak mocno, żebyś sięgnął po książkę.
"Syreniak" podobnie jak pierwsza książka Antoniego jest nieszablonowa. Twórczość autora jest wyjątkowa i możesz mi wierzyć lub nie zabiera on Cię w dawne czasy na warszawskie ulice i prowadząc za rękę wskazuje konkretne rzeczy, taki dobry wujek, który chce, żebyś całkowicie zrozumiał, co próbuje Ci pokazać. W większości książek autorzy pozostawiają pewien margines niedopowiedzeń, żeby pozostawić czytelnikowi miejsce na własny rozwój i u Baltusa też tak jest, jednak u niego ten margines jest pozostawiony, żebyś dorysował sobie dalszy ciąg sceny, co mogło się dziać, gdzie on zasłonił kurtynę.
Książka jest napisana w bardzo ciekawy i prosty sposób. Nie trzeba zastanawiać się nad znaczeniem słownictwa, bo jest pisana najprostszym możliwym językiem, który pozwala Ci się skupić na tym co się dzieje, a nie nad zastanawianiem się, co autor mógł mieć na myśli.
W "Syreniaku" znajdziemy ogrom erotycznych podtekstów, o których jest pisane w taki sposób, że czytając uśmiech sam ciśnie się na usta. Sądzę, że jest to specjalny zabieg w twórczości autora, żeby pokazać, że erotyzm też jest bardzo mocno zakorzeniony w naszą codzienność i nie musi on być tematem tabu, bo nie trzeba zaraz rozkładać nóg i rzucać świństwami, żeby dać do zrozumienia, co komu chodzi po głowie.
Ogólnie czas spędzony z kolejną książką Antoniego Baltusa był czasem cudownie spędzonym, pełnym radości i uśmiechu. Poza tym autor we własnej książce zrobił sobie autoreklamę nawiązując do swojej pierwszej książki, którą sąsiadka Syreniaka posiadała i pokazała zachwalając.
No i na zakończenie śmieszki z mojej strony, bo jeśli drogi Antoni próbowałeś mnie chwycić za serce dając jednej z bohaterek moje imię i nadając jej cechy, które ja posiadam no to udało Ci się.
A z tego miejsca zachęcam Was po sięgnięcie tej propozycji książkowej, bo warto wydać te pieniądze! A teraz życzę Wam udanego i ciepłego weekendu majowego, chociaż u mnie w centrum Polski dzisiaj pochmurno, ale ciepło. Miłego dnia Hawryłowicze! <3
Comments